Witamy na stronie Klubu Jagiellońskiego. Jesteśmy niepartyjnym, chadeckim środowiskiem politycznym, które szuka rozwiązań ustrojowych, gospodarczych i społecznych służących integralnemu rozwojowi człowieka. Portal klubjagiellonski.pl rozwija ideę Nowej Chadecji, której filarami są: republikanizm, konserwatyzm, katolicka nauka społeczna.

Zachęcamy do regularnych odwiedzin naszej strony. Informujemy, że korzystamy z cookies.
Barbara Moś, Bartosz Paszcza  28 sierpnia 2014

Moś, Paszcza: Weź się zorganizuj!

Barbara Moś, Bartosz Paszcza  28 sierpnia 2014
przeczytanie zajmie 4 min

Małe zainteresowanie uczniów i studentów organizacjami trzeciego sektora wciąż jest tematem dyskusji. Dominuje w niej często ton narzekania na słomiany zapał, brak zainteresowania sprawami publicznymi, apatię oraz konformizm młodych ludzi. Takie postawienie sprawy, choć częściowo słuszne, jest niewystarczającym wytłumaczeniem. Idąc za radą Krzysztofa Mazura: poszukajmy winy w nas samych. W końcu to na nas, młodzieży, spoczywa obowiązek popchnięcia wózka z Projektem Polska do przodu.

Problem leży nie tylko po stronie studenckiej, szarej i biernej tłuszczy. Niemal codziennie napotykamy rówieśników, którzy wykazują chęć zaangażowania się – nie mają jednak pojęcia, gdzie mogą znaleźć organizacje odpowiadające ich zainteresowaniom. Paradoksalnie w dobie Internetu wciąż większość zaangażowanych dociera do takich struktur za poleceniem znajomych.

Możemy arbitralnie stwierdzić, że chętni zawsze się znajdą, ale jeżeli chcemy tworzyć zaangażowane społeczeństwo na skalę masową, to właśnie na organizacjach spoczywa obowiązek wyjścia do studentów.

W sytuacji ograniczonych zasobów finansowych i ludzkich rynek organizacji młodzieżowych powinien przestawić się z rywalizacji na zacieśnienie więzi i silną współpracę. Stać się agorą młodych.

Sama idea nie jest szokująco świeża. Podobne rozwiązanie występuje wśród stowarzyszeń studenckich na brytyjskich uniwersytetach. Fundamentem systemu są odbywające się na każdej uczelni coroczne targi, na których każde z setek stowarzyszeń danego uniwersytetu otrzymuje swoje stanowisko i zajmuje się zachęcaniem nowych studentów do wstąpienia w jej szeregi. Jest to więc ogromne ułatwienie dla przeciętnego studenta, który zamiast starać się po omacku odnaleźć ciekawe inicjatywy, po prostu przychodzi na miejsce i ofertę trzeciego sektora dostaje podaną na tacy, wraz z natychmiastową interakcją z ludźmi tworzącymi daną społeczność. Kwestią dodatkową, ale o niebagatelnym znaczeniu, są więzi nawiązywane pomiędzy samymi organizacjami podczas wspólnej pracy. Poza aspektem czysto towarzyskim, jest to świetna okazja do wymiany doświadczeń i inicjowania nowych, wspólnych aktywności.

Równie istotnym elementem brytyjskiej układanki są samorządy studenckie, pełniące rolę zupełnie odmienną od tej znanej nam w Polsce. Poza byciem głosem przedstawicieli studentów, są także para-przedsiębiorstwami oraz zwierzchnikami wszystkich stowarzyszeń studenckich.

Do samorządów należą więc dzierżawione od uniwersytetu budynki czy kupione samochody, prowadzenie sklepów i uniwersyteckich pubów. Odpowiadają za rozdział funduszy dla organizacji studenckich, a także zajmują się koordynacją działań podległych stowarzyszeń.

Paradoksalnie, taka scentralizowana instytucja studencka daje ogromne możliwości działania nawet najmniejszym stowarzyszeniom. Zaczynając od pomocy informacyjnej i organizacyjnej, przez wsparcie logistyczne i finansowe działalności, aż po reklamę i rekrutację nowych członków odbywającą się na corocznych targach. Siłą systemu brytyjskiego jest więc połączenie masowej, scentralizowanej struktury samorządów z oddolnymi inicjatywami małych i większych stowarzyszeń, tworzonych przez pasjonatów. Taka mieszanka powoduje nie tylko łatwość powstawania nowych inicjatyw, ale także umożliwia szybki ich rozrost. Efekt końcowy: większość studentów uczelni należy do i działa w przynajmniej paru organizacjach.

Dzięki temu obok międzynarodowych organizacji w stylu ESN, AEGEE czy AIESEC aktywnie działają lokalne koła naukowe, studenckie inkubatory przedsiębiorczości, ale również stowarzyszenie pieczenia ciast.

Łatwość dotarcia do potencjalnych zainteresowanych i maksymalne ułatwienie ścieżki zakładania organizacji sprawiają, że droga od pomysłu do realizacji staje się krótka, a studenci mogą zrealizować zarówno te najpoważniejsze, jak i najbardziej niepoważne inicjatywy.

W podobną stronę dążą odbywające się już w ten piątek Targi Organizacji Młodzieżowych, podczas których osiemnaście lokalnych organizacji młodzieżowych nie tylko zaprezentuje swoją ofertę, ale przede wszystkim pozna siebie nawzajem, połączy siły i wymieni zasoby. Pospolite Ruszenie Szlachty Ziemi Krakowskiej, Polska Młodzież Esperancka; wspomniane wcześniej AEGEE i AIESEC; wreszcie Stowarzyszenie Europe4Youth. Różnorodność organizacji zapewnia różnorodność tematyczną, zachęcając w ten sposób większą liczbę studentów do zaangażowania.

Agorę, czyli przestrzeń dialogu różnych podmiotów, zapewniają pojedyncze inicjatywy: Ambasada Krakowian, programy wymiany usług, internetowe narzędzia dla trzeciego sektora czy właśnie Targi Organizacji Młodzieżowych. W stronę samorządu w ujęciu brytyjskim podąża inicjatywa All In UJ, choć zamiast na tworzenie sieci podległych stowarzyszeń stawia na jedną, centralną organizację. Te i podobne inicjatywy muszą przejąć przynajmniej część roli samorządów studenckich systemu brytyjskiego.

Kreatywność młodego pokolenia pozwala tworzyć oddolnie mnóstwo inicjatyw, lecz jeżeli mają one dotrzeć do każdego, potrzebne są nad-instytucje, silnie wspierające współpracę, wymianę doświadczeń oraz wspólną promocję.

Musimy zrozumieć, że kluczem do budowania społeczności masowej, w której to nie wyjątki będą się angażować – lecz prawie wszyscy, jest wyciągnięcie ręki do każdego przeciętnego studenta. Środkiem do osiągnięcia celu jest koordynacja działań i wzajemne wsparcie. Dlatego istotne jest rzeczywiste zainteresowanie się wydarzeniami i inicjatywami takimi jak Targi Organizacji Młodzieżowych.

Młodzi ludzie potrzebują bezpiecznej przestrzeni, swobody wyboru, a przede wszystkim dużo informacji i wyciągnięcia do nich pomocnej dłoni. Nie narzekajmy więc na słomiany zapał, na apatię i brak zainteresowania z ich strony, tak samo jak nie możemy szukać taniej wymówki przed zaangażowaniem się w organizacje trzeciego sektora. Chociaż często dzielą nas metody, podejście i spojrzenie na wiele kwestii, to przecież łączy wspólna chęć do działania. Dlatego szalenie ważnym jest, abyśmy nie powielali podziałów i nieumiejętności współpracy prezentowanych przez obecną klasę polityczną.